poniedziałek, 7 grudnia 2009

6 grudnia - Wyjście na łyżwy

Na Mikołajki w tym roku wybrałyśmy się na lodowisko. Spotkałyśmy się prawie wszystkie punktualnie o 11.00 pod szkołą (Kasia spóźniła się, ponieważ wracała z kursu zastępowych). Ponieważ w styczniu jedziemy na zimowisko, a przez miesiąc nie będzie naszej drużynowej rodzice czym prędzej musieli oddać karty zdrowia i zaliczkę... Zbieranie kart trochę trwało, ale... Nareszcie poszłyśmy na przystanek! Podczas czekania na autobus zagrałyśmy w miesiące (na życzenie Paulinki), samoloty, „what did you see” i jeszcze kilka innych gier. Niewiedziałyśmy do końca dlaczego ludzie się na nas gapią, bo przecież harcerki to też ludzie :) Gdy przyjechał autobus 184 pośpiesznie wsiadłyśmy do niego i wyczekiwałyśmy na przystanek „Hala Targowa” - właśnie tam znajdowało się lodowisko. Po ok. dziesięciu minutach znalazłyśmy się na miejscu. Niestety – zaraz po wyjściu z autobusu – zgubiłyśmy się. Jedna grupka harcerek zobaczyła na stoisku pudełeczka, które „były super jako przyborniki do munduru”. Na szczęście szybko odnalazłyśmy się. Kupiłyśmy bilety i wyporzyczyłyśmy łyżwy. Dużo problemów było z zamykaniem szafek do których trzeba było znać „tajny szyfr” którym było wrzucenie dwóch złotych i przekręcenie kluczyka. Gdy wszyskie byłyśmy gotowe, włożyłyśmy czapki na głowy (taki jeden pan nam kazał) i ruszyłyśmy na lód. Już pierwsze kroki na zamrożonej „wodzie” kończyły się fikołkiem lub saltem. Po kilku próbach większość z nas byłą wyćwiczona. Następnie dowiedziałyśmy się co musimy zrobić, aby zdać sprawność łyżwiarki. Wszystkie druhny wzięły się do przygotowań. Zastępowa zastępu Źródło sprawdzała czy dobrze wykonujemy zadania. Spora część nas zdała sprawność (Gratulacje!). Następnie na środku lodowiska zebrała się cała drużyna i usłyszałyśmy komendę „baczność!” Nie wiedziałyśmy o co chodzi, ale o razu wykonałyśmy rozkaz. Dowiedziałyśmy się, że naszym harcem jest wykonanie musztry na lodzie. Udało się! (filmiki i zdjęcia wkrótce pojawią się w galerii) Zadowolone jeździłyśmy na łyżwach jeszce dziesięć minut, a następnie zebrałyśmy się, aby oddać łyżwy i wrócić do domu. Po drodze dużo jadłyśmy (jak to nasza drużyna) i gadałyśmy. To były bardzo udane Mikołajki!

3 komentarze:

  1. no trochę przekłamane ale niech będzie :P bo nie wspomnę kto się ZGUBIŁ a kto kupował pudełeczka na przyborniki ;) a i brakuje mi podpisu autora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co za różnica kto się zgubił :> ? Poprawię podpis.
    MARYSIA (!)

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak w ogóle to chyba nie jestem, aż tak zła z polskiego ! :P

    OdpowiedzUsuń